sobota, 27 listopada 2010

R.I.P.

Ojoj! Zepsuł mi się dżojsticzek od Atari 2600! Cieszę się, no bo jak wiecie miałem dwa (Pada i Joya od 7800) no i to właśnie ten, khem... tylni Joystick mi się ripnął. A że zepsuty, może uda mi się namówić starszych na oryginalnego CX10/CX40. Hurra! Afryka banana i pozdrowienia!


PS, szykuję dwa wpisy o dealach na okolicznym ryneczku, czyli Pegazusie i Brick Gaemie.

sobota, 20 listopada 2010

Nowe gry na Atari 2600.

Napisany przez lastkill3r, sobota, 18 wrzesień 2010 - 22:49 in Kolekcja Whoa! Ale sobie pozwoliłem! Ostatnio na Allegro zaczęła się moda na Atari (ogólnie, ostatnio ktoś nawet 5200 sprzedawał), więc pomyślałem, że co ja, gorszy, więc też coś upoluje. No i patrzyłem. Więc tak. Widziałem parę świetnych okazji, m. in. Frogger w oryginalnym pudełku za 12 zł. Ostatecznie aukcja skończyła się na 22,50, a tajemniczy pan l.....k był szybszy o ułamek sekundy. Więc czekałem dalej. No i okazja przyszła. Nie sama naturalnie, ktoś musiał ją wystawić. Je konkretnie. Dwa Driving Controllery i Indy 500. Gra (oczywiście zaboxowana) 19 zł, kontrolery 24. Ale jak to z okazjami bywa, szybko przestają być prawdziwe. Bowiem w ostatniej sekundzie aukcji, grę kupił znienawidzony l......k. A kontrolerów bez gier obsługujących go, brać się nie opłacało. Więc czekałem cierpliwie kolejny tydzień. I się doczekałem. Pan Janusz (z tym imieniem wiąże się śmieszna historia, co to ją wam opowiem jak starczy czasu) ze Zduńskiej Woli, miasta oddalonego ode mnie o pół godziny drogi samochodem (no, zeszło dłużej, bo były zmiany w organizacji ruchu) sprzedawał gry na dfatyśonce żeźdźzed w dobrych cenach (co jak co, ale 19 za Donkey Konga i 10 za Pole Position to dobra cena) i miał ich całkiem dużo. Jaki był haczyk? Pan Janusz nie miał już Atarynki, żeby te gry sprawdzić. Ale co mi tam. Wybrałem się na zakupy i się dorwałem do Donkey Konga, 32 in 1, Demons Attack i Air-Sea Battle. Kolejno 19, 10, 10 i 10 polskich złotych. A że na wakacjach solidnie popracowałem, a i od rodziców i babć coś wpadło, zaszalałem z tymi pięcioma dyszkami, a że mam blisko koszty wysyłki były żadne. Umówiliśmy się więc ze sprzedawcą na dzisiaj i o 17 miałem podjechać i sprawdzić gry (wziąłem własną 2600), więc tak też zrobiłem. Na miejscu okazało się, że pan Janusz wybiera się dzisiaj na KSW, więc nie miałem czasu sprawdzić, ale zapewnił, że gry działają i sprzedał już trzydzieści. Cóż, musiałem mu zaufać. Później pojechaliśmy (byłem razem z Tatą) na małą wycieczkę po Zduńskiej Woli. Widzieliśmy po drodze Technikum, do którego chodził Tata i byłe kino, teraz przemianowane na sklep z Chińską odzieżą. A że niedaleko, bo w Sieradzu, był pan, który sprzedawał motor, co go Tata wypatrzył na Oto-Moto. Motor był fajny (marki Honda, co samo w sobie jest jakością), ładny, czarny, tani i bez ukrytych wad, a sprzedawca miły. Tata chciał kupić, ale w takich sprawach decydujący głos ma zawsze Mama, a 10 000 zł w portfelu mało kto nosi, więc umówiliśmy się na potem. Na prawdę żałuje, że nie mam prawka na motor i dziesięciu tysięcy pod poduszką. Ale dobra, ja was tu zanudzam, a wy o grach przecie się chcecie dowiedzieć. No więc za ciężko zdobyte pięćdziesiąt złotych (mam co prawda jeszcze 50 euro, ale to na czarną godzinę, czytaj, na czas, gdy na Allegro pojawi się MegaDrive 2 z MegaCD 2) kupiłem sobie 4 karty (gier było na nich więcej):

-Donkey Kong: Gra dość rzadka, więc 20 złotych wydać musiałem, ale było warto. Wcielamy się w czerwonostrojowego (Copyright by lastkill3r) hydraulika imieniem Mario i próbujemy uratować dziewczynę Mariana, Paulinę (tak, tak, Peach nie była pierwsza...) przed złym gorylem w krawacie (w wersji na 2600 go nie widać. Krawatu, nie goryla!) Donkey Kongiem (eeee... Osioł co?). Gra jest super, niesamowicie wciąga.

-Air-Sea Battle: Specyfikę tego tytułu przybliżę wam, gdy zagram. Tak, to gra tylko na dwie osoby. BTW: To druga (pierwszą był Combat) wydana gra na 2600 (numer seryjny CX-2602).

-Demon's Attack: Bardzo fajny klon Space Invaders. Gra ma lepszą grafikę i jest dużo mniej przewidywalna od Space Invaders. Swego czasu, Ramzes powiedział mi, że Worm War 1 jest lepszą grą od Space Invaders. Nie wierzyłem mu, ale zagrałem u kolegi i się o tym przekonałem. Zresztą, nie wiem czy Ramzes mi uwierzy, że Demon's Attack jest lepsze od Worm War 1.

-32 in 1: Na tym karcie się zawiodłem. Większość gier, przeznaczona jest dla dwóch graczy (a jak każdy wie, kumple przetrzymywani w piwnicy nie są zdolni do gry xD), a te dla jednego to przeważnie crapy. Z gier "dla jednego" warte uwagi są Jockey i jeszcze jedna gra, której tytułu zapomniałem. (Ludzie, jest dwudziesta trzecia, mam prawo być zmęczony!)

Odpowiednich odcinków CGR poszukajcie sami, ja jestem zbyt zmęczony.

Wiem, że się nie rozpisałem, ale tak chce mi się spaaaa...aać...